"Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta..." Zaczynam słyszeć w głowie piosenkę z reklamy Coca-Coli :)
I jakoś tak w ramach rozgrzewki przedświątecznej powstały małe, 4,5 cm, kolczyki na srebrnych sztyftach. Niesie mnie ostatnio w stronę małych form, mam jeszcze kilka propozycji w zapasie, ale te naprawdę skradły moje serce (choć nie przepadam za oczywistym i oklepanym czarno-czerwonym połączeniem) ze względu na cudną taśmę cyrkoniową. Ma piękny, głęboki, czerwony kolor i jest naprawdę dobrej jakości. No i robi cały look ;)
Impregnowane.
Czerń z czerwienią budzi u mnie podobne uczucia, zwłaszcza, że w przyrodzie najczęściej występuje w wersji flamenco czy inna tam corrida. A Twoja wersja Christmas jak najbardziej do mnie przemawia :) Czekam na kolejne maleństwa :)
OdpowiedzUsuńO, to, to właśnie - flamenco i corrida, czytasz mi w myślach :)
UsuńŚliczne te Twoje maluszki są!;)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym się, że takie połączenie kolorystyczne może dobrze wyglądać. A tymczasem twoje maleństwa są śliczne!
OdpowiedzUsuńŚwietne są! MOżna się zakochać ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne! Choć bardzo lubię czerń i czerwień, to znacznie bardziej wolę te kolory osobno niż w zestawie.Ale Twoje zestawienie nie jest ani oklepane,ani takie oczywiste.Bardzoooo mi się podobają te maleństwa i czekam na kolejne :).
OdpowiedzUsuńMałe, ale z powerem :)
OdpowiedzUsuńŚliczne :)
OdpowiedzUsuń